Chciałam w kilku słowach podzielić swoją refleksją po III tygodniu rekolekcji, na który chyba miałam swoją wizję jak powinnam go przeżyć, tym bardziej, że Bóg solidaryzujący się z cierpieniem człowieka wydawał mi się zawsze najbliższy, ale na szczęście Bóg też miał swoją wizję.
Nic mnie nigdy tak nie przekonywało o miłości Boga, jak cierpiący Jezus, który oddał swoje życie za człowieka, za mnie. Bóg - największa miłość- wydany w ręce ludzi, w moje ręce, który każdego dnia pozwala mi dokonywać wyboru: mogę tę miłość przyjąć, a mogę ją odrzucić. Kiedyś z lęku przed cierpieniem bałam się oddać życie Bogu. Cóż, cierpienie przyszło i tak, a bez Boga stało się dla mnie ciężarem nie do uniesienia. Często w trudnych chwilach powracałam myślą do Jezusa cierpiącego na drodze krzyżowej. Widziałam Jezusa w twarzach tych, którzy dźwigali swój własny krzyż choroby, kalectwa, osamotnienia. Przypominałam sobie scenę biczowania, cierniem koronowania, w której żołnierze znęcają się nad Jezusem i myślałam o ofiarach wojen, o tym czym staje się świat, człowiek, który odrzuca Boga.
Trzeci tydzień zmienił moje spojrzenie na krzyż Chrystusowy. Bóg pozwolił mi w tym czasie doświadczyć radości, dzięki której zobaczyłam, że krzyż to coś więcej niż tylko miejsce cierpienia, to nadzieja zwycięstwa. Zrozumiałam, że Jezus na krzyżu, z wyciągniętymi ramionami, jakby w geście uwielbienia Boga, jest jedyną bramą do Ojca, oczekującego z radością na powrót swoich dzieci. Poczułam, że na tym krzyżu Chrystus uwalnia mnie od mojej winy, przywraca mi radość dziecka Bożego. Myślałam o scenie przebicia boku Chrystusowego, z którego wypłynęła krew i woda, o setniku, który jako pierwszy doświadczył mocy obmycia w wodzie i krwi Chrystusa. Jakby Bóg-Ojciec z tego zranionego serca, wraz z wodą i krwią Chrystusa, wylał miłość na cały świat. Zrodziło się we mnie pragnienie by we wszystkim uwielbiać Boga, w nieskończonych darach Jego miłości, w Jezusie, w sercu każdego człowieka, w każdej chwili mojego życia, szczególnie w tych chwilach trudnych…
Czas rekolekcji ignacjańskich jest dla mnie zawsze bardzo szczególnym czasem spotkania z Panem Bogiem, brak mi słów by wyrazić swoją wdzięczność Bogu za ten dar, za wszystkich, którzy prowadzą ten dom rekolekcyjny, za doświadczenie akceptacji przez drugiego człowieka, za miłosierdzie okazane w sakramencie spowiedzi, za mądrość św. Ignacego Loyoli (który w swoich regułach chyba wyprzedził współczesną psychologię). Niech chociaż moje małe świadectwo będzie tym prostym dziękuję.
Z Panem Bogiem.
E.W.
Poniedziałek, środa, czwartek, piątek
w godz. 10.00–12.00
oraz w godz. 15.00–17.00
W czasie trwania sesji/rekolekcji:
Poniedziałek, środa, czwartek, piątek
w godz. 15.00–16.30
Wtorek - nieczynne!
Odwiedza nas 526 gości oraz 0 użytkowników.